sobota, 19 kwietnia 2014

Wiosenne ponuractwo

Wiosna trwa już od dłuższego czasu, lecz proces obudzenia się i wstawania jest u mnie dość długi. Ale udało mi się dzięki "Melana Chasmata" Triptykon


Fischer kierunek działań Triptykon wyznaczył już na ostatnim albumie Celtic Frost. Kierunek, którego konsekwentnie się trzyma. I tak naszym uszom (i oczom także) ukazał się kolejny owoc w postaci "Melana Chasmata". 
Krążek zaczyna się konkretnym, energicznym i dość szybkim "Tree Of Suffocating Souls" z mini solówką w hmm... egzotycznym klimacie, tak bym to ujęła. I kolejny, jeden z moich faworytów, "Boleskine House", roztaczający nieco niespokojną aurę. Połączenie gitar akustycznych w tle z powolną, majestatyczną perkusją, niskim wokalem Fischera i wysokim kobiecym głosem w zwrotkach... Mogę tego słuchać w nieskończoność. A co dalej się dzieje w utworze? Przekonajcie się sami! 
"Aurorae", o tym numerze też muszę koniecznie wspomnieć. Słuchając go przychodzi mi na myśl motyw vanitas. Wolny, z hipnotyzującymi gitarowymi riffami i ponurą deklamacją Fischera. Wszystko dawkowane stopniowo, aby każdy dźwięk wyrył się w pamięci słuchacza. Utwór, na który zwróciłam szczególną uwagę przy pierwszym przesłuchiwaniu albumu. Rozsiewający atmosferę tajemniczości i ponuractwa.
I praktycznie od "Aurorae" zaczyna się według mnie ta lepsza część albumu. Urozmaicona, mniej monotonna, z ciekawszymi motywami w kompozycjach, które wyróżniają je na tle innych i tworzą je wyjątkowymi. Do samego końca jest już mrocznie, ociężale, przytłaczająco i złowieszczo. I wcale nie trzeba napieprzać jak opętanym "leśnego blek metalu", żeby stworzyć taką aurę. A doskonałym przykładem na to jest chociażby zamykający album, wręcz refleksyjny "Waiting" ze świetną (bardziej rockową) solówką. Nie znajdziemy tutaj wielu tak energicznych numerów jak pierwszy na płycie (jeszcze "Breathing").
Na pierwszy rzut ucha to wciąż ten sam Triptykon, ale jednak coś go odróżnia od Triptykona z "Eparistera Daimones". I tym czymś jest więcej pomysłów, które przełamują monotonię utworów. Jednak zastosowanych w taki sposób, żeby słuchacza zaciekawić i nie przedobrzyć, bez przerostu formy nad treścią.
Zespół wymyka się tym albumem zdecydowanie jakiemukolwiek jednoznacznemu zaszufladkowaniu gatunkowemu. Ale czy to konieczne? W końcu ważne jest, aby stworzony krążek satysfakcjonował fana. A ten mnie w pełni zadowala.

Ocena: 4/5


2 komentarze:

  1. Trypticon tworzą muzycy Celtic Frost? Zonk, niewiedziała :D

    Znajomy teraz ich męczy, więc i ja próbowałam... ale jakoś mnie teraz nie rusza taka muzyka.

    OdpowiedzUsuń