czwartek, 4 czerwca 2015

Post Mortem #1 - Zbiorowe halucynacje

Dawno, bardzo dawno nie pisałam. Życie pisze różne scenariusze, a doba ma niestety ograniczony czas do 24h. Motywacja się ulotniła, ale w niedzielę została ponownie odnaleziona. Wszystko za sprawą pierwszej edycji mini festiwalu Post Mortem, który odbył się w Toruńskim klubie NRD.
Do momentu koncertu cieszyłam się z wygranego biletu, ale po moja euforia miała zdwojoną siłę. Kto wahał się nad udziałem w evencie i w ostateczności zrezygnował, może żałować.

Nagual
(Jakość nie powala, ale zaspałam z robieniem zdjęć i ratuję się screenshotem z nagranego video o bardzo koszmarnej jakości dźwięku)


Megalomofrus, Hegemone, Nagual, Vague Stories, Au-Dessus

31.05.2015r., Klub NRD (Toruń)

Na miejsce przybyliśmy nieco po rozpoczęciu koncertowego wieczoru. Na scenie grał właśnie toruński Megalomorfus. Cóż, szczerze mówiąc, niewiele straciliśmy. Organizator określił graną przez nich muzykę jako instrumental doom/sludge. O ile z tym pierwszym jestem w stanie się zgodzić, choć należy dodać do tego słowo "traditional', to z drugim nie bardzo. Za to słyszałam tam dużo stoneru w stylu Electric Wizard. Z tym, że bardziej nużącego. Nie mogę odmówić ich występowi klimatu, który potęgował duszność w sali koncertowej. Nie było bardzo dobrze, nie było też źle, po prostu przeciętnie. Sądzę, że dodanie wokalu zdecydowanie urozmaiciłoby tę muzykę.

Kolejny na scenie pojawił się poznański Hegemone. Już wcześniej miałam okazję usłyszeć ich na żywo w bydgoskiej Estradzie i nie ukrywam, że specjalnie dlatego wybraliśmy się do Torunia. W tym miejscu pozwolę sobie pozdrowić chłopaków. To miłe, że zapamiętali nas z poprzedniego koncertu, od którego minęło już trochę czasu. ;) Wracając do samego grania. Drugi raz zostałam powalona. Tak samo jak za pierwszym i pozostaję pod ogromnym wrażeniem ich twórczości. Zdecydowanie wyróżniają się na tle wszystkich post-black metalowych zespołów jakie dotychczas słyszałam. Zawsze miło jest posłuchać całego "Luminosity" na żywo i epickiego zakończenia utworem "XXXIX". Aury jaką wytworzyli swoją muzyką i typu energii jaka płynęła ze sceny tego wieczora nie powtórzył żaden inny zespół. Czekam na kolejne płyty i kolejne koncerty z niecierpliwością.

Mimo doskonałego występu poprzedników i ich wcześniejszej już znajomości, to zdecydowanie Nagual skradł moją duszę i umysł podczas całego Post Mortem. I z tego, co wiem, to nie tylko mi. A wcale mnie to nie dziwi. Utwory odegrane na światowym poziomie. Czułam się malutka pod wpływem klimatu jaki wytworzyli. Każdy dźwięk wbijał się do głowy i kosił wszystkie myśli. Agresja, melancholia, ciężar, czyli kwintesencja atmospheric blacku zawarta w około półgodzinnym występie, na który zabrakło mi słów. Wszystko dopełnione zapierającą dech w piersiach ekspresją wokalisty i zakapturzonymi postaciami wszystkich członków zespołu (łącznie z zakrytymi twarzami).

Swój ostatni koncert w swojej trzyletniej karierze zagrało w niedziele Vague Stories. Zaprezentowali granie typowo post/sludge metalowe. W mojej koncertowej hierarchii tamtej niedzieli zajęli trzecie miejsce, zaraz po Nagual i Hegemone. Mimo tego, że momentami grali trochę nierówno (głównie słyszałam, że to perkusista), to pasja i emocje jakie wkładali w przekazanie swojej muzyki publiczności zmniejszyła odczuwanie tego małego niezgrania się. Szkoda, że zespół zakończył już swoją działalność, bo biorąc pod uwagę całokształt brzmieli naprawdę ciekawie i mieli potencjał.

Gwiazdą wieczoru było As-Dessus, które do Torunia przybyło z Litwy. W końcu prawie jak Polacy. :D Niestety, nie mogliśmy zostać do samego końca koncertu ze względu na transport powrotny. Nie mniej, po usłyszanych dwóch utworach miałam równie pozytywne odczucia, co do pozostałych formacji występujących podczas tej edycji Post Mortem.

Pierwsza edycja tego mini festiwalu skupiła niemałą publikę i na żadnym zespole ta niewielka sala toruńskiego NRD nie była pusta. Jak na niedzielę frekwencja naprawdę dopisała. Wystąpiły zespoły oscylujące wokół post/atmospheric black/sludge metalu, które na swoim koncie mają niewielki dorobek płytowy. Niewielki, ale jak najbardziej godny zauważenia i posłuchania.
Osobiście jak najbardziej popieram inicjatywę takiego wydarzenia oraz drugiej edycji, która jak zapowiedział organizator, ma się odbyć po wakacjach. Z ogromną chęcią wybiorę się ponownie do Torunia, aby znów przeżyć tę pokoncertową depresję - niesamowite uczucie.