czwartek, 25 grudnia 2014

Searching For Sugar Man

Ciekawe ilu z Was słyszało o osobie związanej z muzyką kryjącej się pod nazwiskiem bardzo popularnym: Rodriguez? A mianowicie Sixto Rodriguez, bo to właśnie będzie bohater tego wpisu.
Sama nigdy nie natknęłam się na jego twórczość. Do wczoraj, a w sumie do dzisiejszej nocy, dopóki nie sięgnęłam po film dokumentalny "Searching For Sugar Man".


Historia o muzyku, który zupełnie nie zdawał sobie sprawy ze swojej popularności. O człowieku nad wyraz skromnym i pracowitym, o którym po dwóch wydanych płytach słuch zaginął. Bardzo ciekawie zrealizowany dokument oparty na wypowiedziach fanów Rodrigueza, a zarazem ludzi zajmujących się muzyką, którzy dociekali prawdy o jego życiu, twórczości i tożsamości. To oni rozwikłali zagadkę i rozwali aurę tajemniczości, która wokół tego muzyka panowała.
Nie będę zdradzać Wam za wielu szczegółów, których dowiecie się oglądając film. Naprawdę warto. Zupełnie inne emocje towarzyszą poznawaniu tej postaci poprzez taką formę w porównaniu do wpisania hasła Sixto Rodriguez do Wikipedii i przesłuchaniu kilku utworów na You Tube. Pewnie gdybym natrafiła na jego twórczość w ten drugi sposób, nie znając szczegółów z jego biografii, których dowiedziałam się dzięki tej produkcji, to nie przywiązałabym do niej większej uwagi.

Pierwszy album Rodrigueza (1970r.)

Co nie oznacza, że muzyka Rodrigueza jest nieciekawa! Nie, po prostu zupełnie inaczej się ją odbiera po obejrzeniu "Searching For Sugar Man". Przesłuchałam dopiero debiutancki album. Jest to spokojny i delikatny gitarowy rock o latynoskim zabarwieniu. Muzyka określana też mianem folk rock. Niemniej kompozycje nie są bardzo skomplikowane, ale to właśnie w tej prostocie tkwi cała magia i klimat tych dźwięków. Słuchając tej płyty naprawdę przenosimy się w wyobraźni do Michigan z lat 70.

Ten post nie ma być żadną recenzją, Jedynie zwróceniem uwagi na bardzo ciekawą postać w muzycznym świecie, której potencjał z pewnością został niedoceniony. A może został, ale zbyt późno. W każdym razie jego postać jest przykładem tego, że wielki talent nie musi równać się ogromnej sławie i bogactwie. Wielki talent i (powtórzę to jeszcze raz) niesamowita skromność, to właśnie cenię i pewnie też dlatego Sixto Rodriguez podbił moje serce ze swoją muzyką oraz głosem.

Po drugim albumie Rodriguez zapadł się pod ziemię (1971r.)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz