Acid Drinkers
Vervrax
29.11.2013 Estrada StageBar, Bydgoszcz
Koncert poznańskiego Acid Drinkers w bydgoskiej Estradzie to już taka jesienna tradycja wśród fanów muzyki metalowej w naszym mieście. Jak tylko sięgam pamięcią, Bydgoszczy od dobrych 7 lat nie zabrakło na ich październikowo-listopadowej mapie koncertów. W tym roku trasa nosi tytuł „Black is my colour”.
Mimo deszczowej pogody przed godziną 19:00 pod klubem stała już spora grupa przybyłych fanów. Frekwencja naprawdę miło mnie samą zaskoczyła (szczególnie mając porównanie do wcześniejszego listopadowego koncertu Hate, choć trzeba jednak przyznać, że w Bydgoszczy jest zdecydowanie mniejsza ilość fanów death metalowego "łomotu").
Tym razem supportem był iławski zespół Vervrax, który na scenę wkroczył koło godziny 20:00. Sami na swojej
stronie określają prezentujący przez siebie gatunek jako Double Shooting Metal. Cokolwiek panowie mieli na myśli w ich
muzyce słychać znaczące wpływy Kwasożłopów, stąd wybór tej grupy wydaje się być
w pełni uzasadniony. Grupa skupiła się na promocji swojego niedawno wydanego
debiutanckiego albumu „Bitch Poverty Hell”. Całkiem nieźle poradzili sobie z
rozgrzaniem publiczności przed „gwiazdą wieczoru”, głównie zapraszając całą
publiczność do wspólnego zdjęcia pod sceną i grając medley (po małej zamianie instrumentami) złożony z utworów
Metalliki. Niewątpliwie były to udane chwyty, a Vervrax zaskarbiło sobie sympatię publiki.Po krótkiej przerwie technicznej na scenie pojawiło
się Acid Drinkers!
Set rozpoczął się utworem „Anybody Home??!!”, a zaraz po nim
„In a Black Sail Wrapped” z mojego osobiście ulubionego albumu „Verses of
Steel”. Z niego pojawił się również kawałek „Swallow the Needle”. Tłum napierał na barierki, wszyscy fani
szaleli w pogo pod sceną. Panowie w setliście postawili ku uciesze publiki na
utwory ze starszych wydawnictw, między innymi „Zero”, „If... The Violence and I'm Sure I'm Right”, „High Proof Cosmic Milk”, czy „Pump the Plastic
Heart”. Nie zabrakło
także znanych coverów "Black Metal" Venom i „Black Magic” Slayer, które
idealnie wpasowały się w motyw przewodni tej jesiennej trasy. Oczywiście ogromnym
plusem tych koncertów jest energia jaką zespół przekazuje fanom pod sceną oraz
charyzma Titusa i jego słynne „Pasuje???” po każdym
zagranym kawałku. Na bis zaserwowane zostały kolejno znany i lubiany „Hit the
Road Jack” oraz, wieńczący całość koncertu jako hołd dla Olassa, którego 4.
rocznica śmierci przypadała następnego dnia, „Blues Beatdown”. Nie
było chyba na sali osoby, która nie śpiewałaby razem z Titusem. Atmosfera podczas całego występu była naprawdę pozytywna. Sama wychodziłam poobijana, poturbowana, ale bardzo zadowolona. ;)
Najwytrwalszym i najcierpliwszym po koncercie
udało się upolować autografy Ślimaka i Popcorna (w tym i mnie jak widać ;) ), czy
zdjęcie z Titusem. Acid Drinkers nie zawiodło i tym razem swoich fanów, którzy
z pewnością czekają już na kolejny występ za rok. Stay Acid!
W "o mnie", między "na razie" a "mam nadzieję", chyba powinien być przecinek. Życzę wytrwałości w pisaniu bloga. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uwagę. Czasami, niestety, przecinki są dość niesforne i potrafią uciec ;)
Usuń